sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 7

Ten post dedykuje wszystkim, którzy czytają mojego bloga, a w szczególności ci co komentują <3
Dziękuje <3
Klaudia
Moim oczom ukazał się przepiękny widok. Byliśmy na plaży. Przed nami był pięknie przystrojony stolik z posiłkiem. A dookoła tego stolika, było ułożone serce z płatków róż i gdzie nie gdzie były pogodnie, które oświetlały stolik. Cały urok dodawał zachód słońca. Było po prostu cudownie. Po mich policzkach zaczęły płynąć łzy. Ale to nie były łzy smutku, rozczarowania wręcz odwrotnie. Były to łzy szczęścia, zachwytu.  Może ktoś pomyśleć, że przecież zima jest. Ale tutaj tego w ogóle nie było widać.
-Podoba ci się tutaj??-zapytał mnie szatyn
-A jak by mi się miało nie podobać? Jest tu ślicznie, wręcz cudownie. - powiedziałam i odwróciłam się w stronę piłkarza. Zatopiłam się w jego tęczówkach. On chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie. Patrzaliśmy sobie cały czas w oczy. W pewnym momencie chłopak położył jedna rękę na moim policzku i mnie pocałował. całował mnie tak delikatnie jakbym zaraz miała się rozpłynąć. Nie wiem dlaczego, ale chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Ale to tylko moje marzenia. Odsunęłam się od piłkarza.
-Przepraszam nie powinienem.- powiedział i spuścił głowę. 
Nie masz za co przepraszać. Stało się i tego nie odwrócimy. - powiedział po czym podeszłam do piłkarza i podniosłam mu głowę. I znowu jego piękne oczy. Mogłabym na nie patrzeć wieczność... Ogarnij się Szczęsna!! Powiedział w myślach. Odsunęłam się od chłopaka i cię uśmiechnęłam. Na nic więcej w tym momencie nie umiałam się zdobyć. Po chwili chłopak odwzajemnił gest. Kiedy to zrobił poczułam miłe ciepełko na moim serduszku. On miał taki piękny uśmiech... Rozmarzyłam się....
- Zapraszam! Podano do stołu !!- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy. Podałam mu rękę i poszliśmy do stołu. Jak na gentelmena odsunął mi krzesełko, abym mogła usiąść. Po chwili siedział naprzeciwko mnie. Zaczęliśmy konsumować posiłek w bardzo miłej atmosferze.  Rozmawialiśmy na wiele tematów. Zaczeliśmy poznawać się. Rozmawialiśmy tak z dobre 3 godziny. Byłam zmęczona, ale nie chciałam tego okazywać. Jednak nie udało mi się to. Mario wziął mnie na ręce.
-Mario ja mam nogi!- powiedziałam gdy chłopak mnie wziął na ręce. 
-Ale jestem zmęczona. - mówił gdy już kierowaliśmy się w stronę samochodu.
-Ale ja jestem ciężka. Niepotrzebnie się zmęczysz!- ciągnęłam
-Nie jesteś ciężka, wręcz odwrotnie.  jesteś strasznie lekka!-powiedział i się uśmiechnął
-Ale.....- nie było dane mi skończyć.
-Nie ma żadnego, ale. -powiedział stanowczo piłkarz. Nie chciałam się z nim kłócić więc uległam. Zarzuciłam  ręce  na jego szyi i się przytuliłam. I znowu poczułam te przepiękne perfumy.  Były zniewalające. Kiedy dotarliśmy do samochodu, chłopak położył mnie na siedzeniu przodu i zaraz zajął miejsce obok mnie, jako kierowca. Byłam tak zmęczona, że usnęłam podczas jazdy. 


Mario

Czas spędzony z Klaudią jest czymś dla mnie wyjątkowym. Czy ja coś czuje do tej dziewczyny?? Tak!! Czuję, że dzięki niej góry mogę przenosić. Te jej oczy,  w których jest nie odkryta głębina, która pragnie być odkryta. Jej usta, które zawsze się uśmiechają. Jej....... Długo bym tak mógł wymieniać. Jest po prostu idealna. A do tego okazuję się, że to samo lubimy, i tego samego nie lubimy. Może oprócz jednej rzeczy. Powiedziała, że nienawidzi Bayernu Monachium. A właśnie ostatnio dostałem  od nich propozycję grania w ich zespole. Z jednej strony chciałbym się rozwijać. Zrobić drugi krok w karierze. Ale z drugiej strony w Dortmundzie mam prawdziwych przyjaciół i Klaudie. Właśnie Klaudię. Chciałbym ją jeszcze bardziej poznać, powiedzieć jej co czuję. Ale czy ona odwzajemnia moje uczucia?? Tego właśnie nie wiem. Postanowiłem z dziewczyną na ten temat porozmawiać.
-Klaudia??-zapytałem. Ale odpowiedziała mi głucha cisza. Przestraszyłem się nie na żarty.  Odwróciłem się w stronę dziewczyny. Zobaczyłem, że zasnęła.  Tak słodko wyglądała jak spała. 
Kiedy dojechaliśmy do hotelu postanowiłem nie budzić dziewczyny. Na początku poszedłem do recepcji po klucze. 
-Dobry Wieczór!! Zamawiałem dwa pokoje.-powiedziałem i uśmiechnąłem się do recepcjonistki.
-Pan??-zapytała kobieta
-Mario Götze- powiedziałem
-Ale mam tutaj, że tylko jeden.
-Ale jak to. Zamawiałem dwa pokoje-powiedziałem trochę wkurzony. Ale po chwili zobaczyłem przerażoną minę recepcjonistki.
-Przepraszam, nie wiem jak mogło dojść do pomyłki!-powiedziała przestraszona. Postanowiłem, że już niech będzie ten jeden pokój. Nie chce robić o coś takiego awantury, że ta kobieta straciła prace.
-Nic sie nie stało! To ja poproszę ten jeden pokój!-powiedziałem i się uśmiechnąłem. Zauważyłem ta twarzy ulgę.
-Proszę!-podała mi kartę do drzwi.
-Dziękuję- powiedziałem i wyszedłem z hotelu. Kiedy dotarłem do samochodu, wzięłam ostrożnie dziewczynę na ręce. Ta po chwili mnie przytuliła. Trochę mnie to zaskoczyło. Zaniosłem ją do pokoju, w którym spędzimy najbliższą noc. Trochę nawet byłem szczęśliwy, że wynikła ta pomyłka. Położyłem dziewczynę na łóżku i rozebrałem ją z zimowych ubrań. Następnie przykryłem ją kołdrą i  wyszedłem po bagaże. Kiedy wróciłem postanowiłem, że pójdę się odświeżyć. Wziąłem jeszcze z torby bokserki i ruszyłem w stronę łazienki.  Zdjąłem nie potrzebne rzeczy i udałem się pod prysznic. Następnie namydliłem ciało i spłukałem je dokładnie. Wyszedłem spod prysznica i wytarłem swoje ciało do sucha. Założyłem bokserki i wyszedłem z łazienki.  Od razu udałem się do łóżka. Położyłem się i w tym momencie dziewczyna odwróciła się i przytuliła mnie. Nie protestowałem, nawet objąłem  ją mocniej, aby mi nie uciekła. Nawet nie zorientowałem się kiedy odpłynąłem w krainę snu....

 Klaudia
Obudziłam się w nieznanym miejscu. Gdzie ja jestem?? To pytanie nie dawało mi spokoju. Chciałam wstać, ale poczułam, że ktoś mnie trzyma. Oswobodziłam się z jego objęcia i oparłam się na łokciach. 
-Po butka!!  Wstawaj!!- mówiłam, ale on nie reagował. Przestraszyłam się. Potrząsnęłam nim i nic. W pewnym momencie zobaczyłam, że jego poduszka jest czerwona z powodu krwi. Wzięłam rękę za jego głowę. Poczułam jakąś maź. Wyjęłam rękę i na nią spojrzałam. Była cała we krwi. Strasznie sie bałam, że nie żyje. Sprawdziłam jego puls. Niewykrywalny. ON NIE ŻYYYYYJĘĘĘĘĘĘ!!!! zaczęłam krzyczeć.........

------------------------------------------------------------------------

Czy Mario będzie żył......
Co zrobi Klaudia............

Tego dowiecie się w najbliższym czasie <3

Oddaje w wasze ręce rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba.  Bo mi tak sobie....

Ps. Proszę, aby anonimy się podpisywały, bo wydaje mi się jak by jedna osoba pisała wszystkie anonimowe komentarze.


CZYTASZ=KOMENTUJESZ :*

Do następnego *.* 
Pozdrawiam :D
Całuję <3

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 6

Klaudia
Mamoooo!!-krzyczałam jak opętana-  Uciekaaaj!! Mamooooo!!
- Klaudia! Co się dzieje?!- do mojego pokoju wpadła przerażona Nina
-Ś-ni-ła  m-i  s-ię  m-..a-..m...-a..- z moich oczu zaczęli lecieć łzy.
-Ciiii....- uspokajała mnie przyjaciółka 
-Przytuuul- tylko tyle mogłam z siebie wydusić. Moja siostro bez wahania mnie przytuliła. Wiedziała , że teraz wole nic nie mówić, że nie potrafię nic powiedzieć.Siedziałyśmy do siebie przytulone z dobre dwie godziny. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Poinformował mnie, że ktoś do mnie napisał.  Wyciągnęłam dłoń po telefon. Kiedy trzymałam go w dłoni przesunęłam palcem po ekranie i odczytałam wiadomość. Była od Piszczka :
 ,,Hej księżniczko!!Postanowiliśmy z chłopakami, że zabierzemy was na wycieczkę. A mianowicie na biwak. Musicie zabrać tylko ciepłe rzeczy. Resztą zajmiemy się my. Przyjedziemy po was o 12.26. A i niema żadnego nie. 
Ps. Mario już wyszedł ze szpitala, więc nie wywiniesz  się. 
Kochamy was <3 
Do zobaczenia !!" 
Czytając tego sms uśmiechnęłam się do ekranu. Zauważyła to Nina.
-Co tak się uśmiechasz?!- zapytała zaciekawiona.
-Masz!- powiedziałam i wręczyłam jej telefon. Po chwili na jej twarzy również pojawił się śmiech.
-To co zaczynamy się pakować? - zapytała
- A mamy jakieś inne wyjście??- odpowiedziałam pytaniem
- Zawsze możemy uciec od nich- błysnęła
 - Ciekawe czy chcesz uciec od Marco ??- uśmiechnęłam się do niej
- Od niego nigdy!!- powiedziała i odwzajemniła gest
-Mam do ciebie jedno pytanko??- powiedziałam i zrobiłam maślane oczka
-No to co chce moja księżniczka??- powiedziała rozbawiana. Po chwili do niej dołączyłam. Śmiałyśmy się same  z siebie. Właśnie tego brakowało mi w Polsce. Naszych odzywek do siebie. Spędzania razem czasu po prostu brakowało mi jej. Zawsze mogłam jej się poradzić w każdej sprawie i o wszystkim jej powiedzieć. Kiedy wreszcie się ogarnęłyśmy postanowiłam zapytać o to co miałam.
- A teraz opowiadaj mi o Marco!- powiedziałam zaciekawiona i zniecierpliwiona
 - Marco jest : przystojny, wrażliwy, opiekuńczy, miły, wspaniały, troskliwy, wesoły, nieśmiały, stawia dobro innych ponad siebie, uwielbia dzieci , a dzieci jego .............-przez jakiś czas nie słuchałam mojej przyjaciółki, ponieważ kto inny chodził mi po głowie- ...... po prostu idealny.
-Jeeeej ! ty naprawdę się w nim zakochałaś!! Szczęścia, życzę <3
- Aż tak to widać ??- zapytała trochę zawstydzona
- Widać i słychać. Mówisz o nim tak jakby był twoim aniołem, którego kochasz ponad życie. Dla którego chcesz żyć, za , którego byś oddała swoje życie. Nawet ci zazdroszczę.
- Ale czego?? Przecież możesz mieć każdego chłopaka ?? Jakiego tylko sobie wymarzysz!- mówiła Nina. Może i miała rację, że mogę mieć każdego chłopaka?? Tego nie wiem. Na razie nie wiem czy chce się wiązać. Boję się, że jeśli zaufam mężczyźnie, a ten potem mnie zrani to mogę zrobić coś czego będę żałować do końca życia. Ale wiem jedno. Jeśli trafię na mężczyznę, któremu będę mogła zaufać i   będę czuła, że odda za mnie życie. To bez wahania będę z nim. Ale czy taki w ogóle istnieje? Powoli tracę nadzieje. Ale podobno nadzieja umiera ostatnia.. Obym znalazła takiego mężczyznę.Z moich zamyśleń wyrwał mnie znajomy głos.
- Klaudia?! Ziemia do Klaudii!? - Machała mi przed oczami moja kochana siostrzyzka.
- Co tam żabcia?- zapytałam cała uśmiechnięta
-A wiesz myszko jak mnie pamięć nie myli to miałyśmy dzisiaj iść do lekarza.
- Obiecałam ci przecież, że pójdziemy! Ale teraz raczej nie. Bo musimy szykować się na biwak w środku zimy- obie znowu wybuchłyśmy śmiechem. Jednak chłopcy to mają pomysły. Jak można w środku zimy robić biwak??Tylko chyba oni wiedzą. Kiedy się ogarnęłyśmy usiadłyśmy z powrotem na łózko.
Trzymam cie za słowo  ty moja szyszko! - powiedziała i mnie mocno przytuliła. Teraz wiem, że muszę walczyć z chorobą. Że nie mogę jej zostawić.
- A teraz to spadaj z mojej pościeli wiedźmo. Mamy zaledwie dwie godzinki, aby przyszykować się na biwak.- powiedziałam i pokazałam jej swój przepiękny język.
-Że coo?? Jak to mamy tylko dwie godziny??! Przecież ja nie zdążę  się przyszykować.- zaczęła latać po całym pokoju.
- Uspokój się!- mówiłam rozbawiona jej reakcją, ale trzeba przyznać, że ona już taka jest. Po prostu uwielbia  panikować.
- Nie zdążymy! Po prostu nie zdążymy!- powtarzała cały czas pałętać się po moim pokoju.
-Jak się nie uspokoisz to tak!- powiedziałam próbując powstrzymać się od śmiechu. Po jakiś 5 minutach moja żabcia się uspokoiła. Wyszła z mojego pokoju i po kierowała się do swojego. Ja postanowiłam się ogarnąć. otworzyłam garderobę i  postanowiłam czegoś poszukać. Kiedy wybrałam odpowiedni strój ruszyłam w kierunku łazienki. Kiedy znajdowałam się już w tym pomieszczeniu zdjęłam swoją piżamę i udałam się pod prysznic. Odkręciłam ciepła wodę i poczułam, że moje ciało przechodzi miły dreszczyk. Po chwili moje ciało było już namydlone, a następnie została cała piana spłukana. Wyszłam  spod prysznica i owinęłam się w ręcznik. To samo zrobiłam z włosami. Następnie wytarłam bardzo dokładnie swoje ciało. Ubrałam się, a następnie wysuszyłam włosy. Postanowiłam zostawić je na moich ramionach. Na sam koniec zrobiłam lekki makijaż. Po czym wyszłam z łazienki. Postanowiłam się spakować na ten cały biwak. Spakowałam do większej torby wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyłam w kierunku kuchni. Kiedy dotarłam na miejsce zobaczyłam, że nikogo jeszcze nie mia. Pewnie Nina jeszcze jest w swoim pokoju i się szykuję. Postanowiłam, że zrobię dla nas naleśniki. Wyjęłam wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłam przygotowywać ciasto. Po jakiś 20 minutach ciasto było gotowe. Wyjęłam patelnie i zaczęłam robić naleśniki.  Kiedy smażyłam ostatniego do kuchni zawitała moja żabcia.
-Jaka ty kochana jesteś- powiedziała i ucałowała mnie w policzek
-Co ty beze mnie byś zrobiła??- powiedziałam uśmiechnięta
-Klaudia??
- Co tam??
- Umarła bym bez ciebie <3 - powiedziała i z rąk ułożyła serce. Poczułam miłe ciepełko na moim sercu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc ją po prostu przytuliłam.
-Ja tez bym bez ciebie umarła <3- powiedziałam i tym razem to ja z rąk ułożyłam serce. Nina mnie do siebie przytuliła. Nagle poczułam smak spalenizny. Oderwałyśmy się od siebie. Spojrzałam na patęlnię i zobaczyłam spalonego naleśnika. Od razu w wyrzuciłam go. Ni stąd, ni zowąd
w domu znaleźli się piłkarze.
- Co tak śmierdzi??- zapytał Lewusek
-Pewnie ty?? Kiedy się w ogóle ostatni myłeś?- powiedziałam, na złość Lewemu.
- To bardzo dobre pyanie- powiedział Łuki
- A wiecie, że dzisiaj rano- powiedział Robert i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.Po jakiś 15 minutach się opanowaliśmy.
- Oooo..... Naleśniki!! -Powiedział Mario i zabrał cały talerz.
- Ej.. To moje naleśniki!!- powiedziałam i zaczęłam gonić piłkarza. Co jak co, ale szybko biegałam. Jednak okazało się, że piłkarz jest szybszy.
-Oddawaj mi mój posiłek, złodzieju naleśników!! - krzyczałam
-Nigdy w życiu są za dobre!!
-Oddawaj je!!
-Nie!!
-Tak, bo inaczej...
-Co inaczej??
-Bo inaczej nigdzie z wami nie pojadę!- powiedziałam stanowczo. Piłkarz od razu się zatrzymał i popatrzył na mnie.
- Proszę!!
- Nie no co za wspaniały się książę znalazł, że postanowił wreszcie naleśniki nieswoje oddać!- powiedziałam troszeczkę zła na niego. Postanowiłam poudawać, że mam na niego focha. Jak postanowiłam tak zrobiła. Ruszyłam z powrotem do kuchni gdzie czekała na mnie tylko Nina.
- A gdzie dzieci?- zapytałam
-A poszli spakować nasze rzeczy do samochodów.
-Ahaa.- odpowiedziałam i zaczęłam konsumować moje śniadanko. Kiedy skończyłyśmy jeść i posprzątałyśmy po posiłku postanowiłyśmy udać się do chłopaków. Ubrałyśmy się w zimowe rzeczy i wyszłyśmy z domu. Nina zakluczyła dom i ruszyłyśmy w stronę piłkarzy, którzy stali przy samochodach. Oczywiście nadal udawałam focha na Götze.
 - O dobrze dziewczyny, że już jesteście. - powiedział Kubuś
- To kto z kim jedzie??- zapytałam bo wiedziałam, że chłopacy nawet to zaplanowali.-
- A wiedz: Ja, Łuku i Lewusek razem. Marco z Niną. A ty Księżniczko z Mario- powiedział Kubi.
-Ale ja nie chce być z złodziejem naleśników!!- zaprotestowałam
- Muszę ci myszko powiedzieć, że nie ma innej opcji- tym razem powiedziała Nina
-Ale...-nie byl mi dane skończyć
-Nie ma żadnego ale. Jedziesz z złodziejem naleśników- powiedział Lewusek i pokazał mi swój język. Ja od razu odwdzięczyłam się tym samym. Po chwili znajdowałam się w samochodzie szatyna. Piłkarz już siedział obok mnie. Odpalił samochód i pojechał w ogóle inną stronę niż reszta.   
- Gdzie my jedziemy?! Inni pojechali w inną stronę?! Ślepy jesteś czy co?!- zaczęłam się trochę nie pokoić
- A bo my nie jedziemy z resztą- powiedział szatyn z tajemniczym uśmiechem.
- To w takim razie gdzie jedziemy?!- zapytalam
-A to juz zobaczysz- powiedział znowu z tym swoim tajemniczym uśmiechem. Był tajemniczy , ale zarazem taki piękny uśmiech.  Przez reszte drogi nie odzywaliśmy się do siebie. Jechaliśmy jakieś półtora godziny, gdy w pewnym momencie Mario się zatrzymał. Sam wysiadł z samochodu a następnie otworzył drzwi od mojej strony, abym mogła wyjść. Bez żadnego słowa wyszłam z samochodu.
-Muszę zawiązać ci oczy_powiedziała 10 klubowa i bez mojej zgody zawiązał mi oczy chustą.Zaczęliśmy   iść w bliżej nie określonym mi kierunku. Cały czas piłkarz obejmował mnie w pasie. Czuła jego zniewalające perfumy. W pewnym momencie się zatrzymaliśmy. Götze zdjął mi chustę z oczu. Moim oczom ukazał się......


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że wcześniej nie dodałam rozdziału, ale nie miałam czasu. Mi osobiście niezbyt podoba się rozdział. Ale zostawiam to waszej ocenie.  Zastanawiam się czy nie usunąć tego bloga. Mam wrażenie, że prawie nikt go nie czyta. Tylko nie liczne osoby komentują. Za co jestem wam bardzo wdzięczna. 

Zapraszam was na mojego nowego bloga :http://koszmarwniebo.blogspot.com/ 

Do następnego :* 


piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 5

Mario
Obudziłem się z powodu silnego bólu brzucha. Bolał mnie strasznie. Muszę przyznać, że nigdy dotąd tak mnie nie bolał. Nawet podczas meczów kiedy obrywałem. Odkryłem się i podniosłem koszulkę do góry. Zobaczyłem na mojej klatce piersiowej jeden wielki siniak.Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie wiedziałem gdzie jestem. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku,że jestem w szpitalu. Ale jak się tutaj znalazłem?? Ta myśl nie dawała mi spokoju. Nie miałem zielonego pojęcie po co tu jestem i przez kogo?! Pamiętam wszystko do momentu kiedy wyszedłem z domu Niny. A potem  pustka w głowie. Czułem się jak zawsze po niezłej imprezie, na której dużo wypiłem, strasznie dużo. Nie mogę sobie przypomnieć co robiłem ubiegłego wieczoru czy nawet nocy. Z moich zamyśleń wyrwał mnie męski głos.Podejrzewam, że był to lekarz.
- Jak pan się czuję??- zapytał mnie lekarz
-Prawdę mówiąc to strasznie boli mnie brzuchu.
-Dostał pan już leki przeciwbólowe więc zaraz ból powinien zniknąć- powiedział lekarz i się uśmiechnął
-Dziękuję- powiedziałem i się lekko uśmiechnąłem. - Mogę o coś pana zapytać?- dodałem po chwili
- Oczywiścię!
- Jak tu się znalazłem??- zapytałem pełen obaw
-Został pan pobity i stracił pan nieprzytomność. jakaś dziewczyna zadzwoniła po karetkę i tak pan się tu znalazł. A i wyjdzie pan jutro albo pojutrze. Wszystko zależy czy zdążymy zrobić wszystkie panu badania.  A teraz muszę pana opuścić bo muszę iść do innych pacjentów. Do widzenia!- po wypowiedzeniu tych słów wyszedł z sali,w której się znajdowałem
- Dziękuję! Do widzenia!- i teraz cała pamięć powróciła. Pamiętam już wszystko! To przez Ann i dwóch jej kolesiów jestem tu gdzie jestem. Tego to ja już jej nie daruje i jej kolegom! Miarka się przebrała!Nagle do mojej sali bez pukania weszli, a raczej wparowali  moi przyjaciele. Na samym początku wszedł Marco, zanim Nina, Lukasz, Kuba ,Lewusek. Na sam koniec weszła Klaudia. zobaczyłem, że kiedy przekroczyła próg sali w jej oczach pojawiły się łzy. Ale szybko je przetarła, chyba chciała aby tego nikt nie wiedział. Wszyscy usiedli na wolnych miejscach, tylko ona nie miała gdzie usiąść.
-O nasza księżniczka nie ma gdzie usiąść!- powiedział teatralnie Lewy. On to zawsze stara się aby każdy choć odrobinkę był uśmiechnięty, szczęśliwy
-Wiesz jak chcesz to możesz usiąść mi na kolanach- powiedział uradowany Łuki
-To ja wole postac! - powiedziała dziewczyna i wytknęła w stronę Łukiego język. On jednak nie pozostał jej dłużny i zrobił to samo w jej stronę. Dziewczyna chciała już oprzeć się o ścianę, aby spędzić tak najbliższy czas. Nie mogłem na to pozwolić.
 - Nie będziesz tak stała! Choć usiądziesz obok mnie!- powiedziałem
Nie trzeba! Postoję trochę- droczyła się
- Choć bo będę smutny!- powiedziałem i zrobiłem smutną minkę. Wiedziałem, że na pewno się zgodzi. Bo kto by się opar mojej  smutnej mince ?? Nie pojawiła się osoba która by mi nie uległa kiedy robiłem tę minkę.
- Nie patrz się tak na mnie. - powiedziała
- Ale jak??- powiedziałem  i nadal patrzyłem na nią tym wzrokiem 

-Tym- powiedziała i już wiedziałem,że mi uległa
-To co?? - zapytałem , Aby się upewnić
- Wygrałeś!- powiedziała i ruszyła w kierunku mojego łóżka szpitalnego. Ja  w tym czasie zdążyłem zrobić dla mnie miejsce.
-Jak się czujesz??- zapytał Kubuś kiedy usiadła  obok mnie Klaudia
- Jak jesteście przy mnie to o wiele lepiej- powiedziałem i się uśmiechnąłem
-To dobrze- powiedział Reus
- A kiedy wychodzisz??-zapytała mnie osoba, która siedzi tuz obok mnie
-Doktor powiedział, że albo jutro, albo pojutrze- po wypowiedzeniu tych słów pokazałem rządek śnieżnobiałych zębów. Zauważyłem ukradkiem, że dziewczyna się uśmiechnęła. Nie wiem dlaczego,ale zrobiło mi się cieplej na sercu. Znałem ją zaledwie kilka godzin i wiem jedno. Uwielbiam jak się uśmiecha.  Jeszcze chwilkę porozmawialiśmy. Następnie chłopacy doszli do wniosku, że będą się już zbierać. Jak postanowili tak zrobili. Oczywiście zabrali dziewczyny z sobą. Pożegnali się zemną i wyszli z sali, na której leżę. I znowu zostałem sam. Zacząłem rozmyślać o wszystkim i o niczym. Nie zorientowałem się kiedy odpłynąłem w krainę snów....

Klaudia
- Maż przede mną jakoś tajemnicę??- zapytałam
-Nie!- odpowiedziała bez wahania. - A dlaczego pytasz??- dodała po chwili
- Bo ja mam! - powiedziałam smutno i spuściłam głowę
-Jaką?? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać!- powiedziała zmartwiona.
-Wiem o tym! I za to cie kocham!- powiedziałam nadal smutna
- A mogę wiedzieć jaką??
-Tak- powiedziałam pewnie
-Wiec??
-Chodzi o to, że mam..- nie mogłam z siebie tego wydusić
- Klaudia co się do cholery dzieję!!- powiedziała zaniepokojona Nina
-  Bo ja mam raka!!- krzyknąłam
- Ale jak to ?!?!- zapytała nie dowieżając- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?? Przec....- przerwałam jej
-Ale to jeszcze nie koniec- powiedziałam ze łzami w oczach
- A co??- powiedziała również ze łzami w oczach
- Bo ta choroba je...- przerwała mi
- Klaudia możesz szybciej?!- powiedziała już płacząc
- Ale nie przerywaj mi! Mi tez jest ciężko! - powiedziałam płaczac
- Obiecuję!- powiedziała Nina. 
- Bo ta choroba jest....NIE ULECZALNA!!  I został mi..... NIECAŁY ROK ŻYCIA!!! -wykrzyczałam podkreślając niektóre słowa. 
-ALE JAK TOOO??!!  PRZECIEŻ TOO NIE MOŻLIWE!!! TY.. MUSISZ ŻYĆ!!! PRZECIEŻ TYLE PRZESZŁAŚ W ŻYCIU A LOS NADAL CIĘ KAŻE!!  JAKA NA TYM ŚWIECIE JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ !!!DZIEWCZYNO TY MUSISZ ŻYĆ!!!! JA SOBIE BEZ CIEBIE NIE PORADZĘ!! MUSISZ ROZUMIESZ, MUSISZ ŻŻYYĆĆ!!! PRZECIEŻ JA BEZ CIEBIE UMRĘ!! TO TY ZAWSZE BYŁAŚ PRZYMNIE W TYCH ZŁYCH MOMENTACH!!- krzyczała ze łzami w oczach.
- Ale ty masz teraz Marco i on ci będzie pomagał gdy mnie zabraknie!!- powiłam przez łzy. 
- ON MI POMOŻE GDY MNIE ZABRAKNIE!!  CZY TY DZIEWCZYNO SIĘ SŁYSZYSZ?!? JA NA TO NIE POZWOLĘ!! JUTRO IDZIEMY DO LEKARZA!!! NIE POZWOLĘ CI UMRZEĆ ZA BARDZO CIĘ KOCHAM!! - kiedy usłyszałam ostatnie osiem słów czułam jak moje serce jest rozłamane na milion drobnych kawałeczków. Podeszłam do niej i ją mocną przytuliłam do siebie. - Nie pozwolę ci umrzeć! -powiedziała po chwili Nina i mnie jeszcze mocniej przytuliła.
- Ale nic się nie da zrobić!!- powiedziałam płacząc. Wiedziałam, że moje dni są już policzone. Nie chciałam chodzić po lekarzach. Nie chciałam od nowa tego przeżywać!!
- KLAUDIA DO CHOLERY!!! IDZIEMY JUTRO DO LEKARZA BEZ ŻADNE ALE!!- wypowiedziała te słowa znowu krzycząc. Oderwała się ode mnie. 
- NIE ROZUMIESZ,ŻE JA NIE CHCĘ TEGO NA NOWO PRZECHODZIĆ. PO CO CZAS LEKARZOWI ZABIERAĆ NA MNIE JAK BY W TYM CZASIE MÓGŁ POMÓC KOMUŚ KTO MA SZANSĘ ŻĆ!! A NIE  MI  !! JA UMRĘ  ZA NIEDŁUGO I NIC  NA TO JUZ NIE PORADZIMY!!- krzyczałam nie miałam już na nic siły. 
-GÓWNO MNIE TO OBCHODZI!! IDZIEMY JUTRO DO LEKARZA I BEZ ŻADNEGO 'ALE' !! MASZ ŻYĆ JESZCZE PRZEZ WIELE LAT!!- krzyczała na mnie ja na małe dziecko, które nie chce czegoś zrobić
- WYGRAŁAŚ!!! - powiedziałam. Nie chciałam się z nią kłócić. podeszłyśmy do siebie i znowu się przytuliłyśmy. usiadłyśmy na krzesłach w kuchni i patrzyłyśmy na siebie nie odzywając się. Siedziałyśmy tak z dobre dwie godziny. Kiedy emocję opadły Nina mnie przytuliła. Posiedziałyśmy jeszcze chwilę, a następnie ruszyłyśmy do swoich pokoi. Kiedy weszłam do mojego pokoju od razu sięgnęłam do torebki po pamiętnik.Wzięłam przedmiot do ręki i długopis i usiadłam na łóżku. otworzyłam na póstej kartcę i zaczęłam pisać:
,,Drogi pamiętniku!!                                                                                                     
Zebrałam się na odwagę i powiedziałam dzisiaj Ninie, że mam raka. Nie wiedziałam, że aż tak zareaguje. Krzyczała na mnie, że mam żyć, że nie pozwoli abym umarła. Powiedziała osiem słów,  które moje serce rozbiło na milion kawałeczków. A były to słowa:,,NIE POZWOLĘ CI UMRZEĆ ZA BARDZO CIĘ KOCHAM!!". Te słowa Uświadomiły mi, że nie mogę jej zostawić, że muszę walczyć. Muszę wyzdrowieć i być szczęśliwa. Teraz wiem jedno,że mam dla kogo walczyć i postaram się to wykorzystać!!"

Odłożyłam pamiętnik i położyłam się pod kołdrę. Byłam strasznie zmęczona wydarzeniami, które miały dzisiaj miejsce. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w krainę snu....


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam was, za ten rozdział. Mi osobiście się nie podoba. ale postaram się, aby następne były ciekawsze. 
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziale :*
I liczę na komentarze pod tym rozdziałem. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie
Do następnego :*
 
 

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 4

Mario
Udałem się w stronę przedpokoju. Założyłem: kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki i buty. Postanowiłem poczekać na dziewczynę na świeżym powietrzu. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Kiedy wyszedłem z domu zobaczyłem osobę przez, którą wiele wycierpiałem. Była to Ann!! Zastanawiam się co ona tu robi, przecież już nas nic nie łączy i nie będzie !!! 
-Co ty tu robisz!! - powiedziałem zły
- Bardzo dużo myślałam o tym wszystkim i postanowiłam.... - nie dokończyła bo jej przerwałem
-Możesz szybciej bo spieszy mi się - powiedziałem bo nie chciałem jej zbytnio słuchać
- Postanowiłam, że dam ci drugą szanse! - powiedziała a mnie zatkało. Co ona sobie wyobrażała! Zdradziła mnie! To przez nią chciałem się pociąć! Wtedy wydawało mi się, że bez niej nie potrawie żyć. Nie chciałem!  Zacząłem brać narkotyki i wpadłem w nauk. Nie mogłem wytrzymać bez nich nawet  dnia, godziny ,minuty, sekundy. Bylem na skraju śmierci. Ale wtedy zjawili się moi przyjaciele i mnie wyciągnęli z tego całe bagna jakim były narkotyki. I to wszystko było przez NIĄ! I ona myśli, Ze jej wybaczę! Jeśli tak to się bardzo pomyliła!!
- I ty myślisz, że ci to wszystko wybaczę!? Zdradziłaś mnie w dzień naszej rocznicy poznania. I to jeszcze z kim?! Z jakimś kelnerem !! - byłem na nią wściekły
- To nie była moja wina! 
- A niby kogo?!- krzyknąłem na nią
-Kelnera!- wrzasnęła na mnie
- Że coo!? Zawsze jest ktoś winien! Tylko nie ty!
-Chciałam ci dać szanse, ale jeśli nie chcesz to Nie!
- Wreszcie!- chciałem już pójść, ale mnie ktoś złapał
-Co ?!- powiedziałem wkurzony
- To - powiedział jakiś mężczyzna. i zaczął mnie okładać pięściami. Chciałem oddać, ale zjawił się drugi mężczyzna  i pomógł  pierwszemu. W pewnym momencie upadłem. Nie miałem siły się podnieść. Czułem jak dostaje po brzuchu. Strasznie mnie to bolało. Po woli przed oczami pojawiała mi się ciemność. Po chwili straciłem przytomność.


Klaudia

Następnie wyszłam z domu. To co zobaczyłam wstrząsnęło mnie!!! Zobaczyłam leżącego na ziemi Mario i dwóch facetów, którzy go bili. Zobaczyłam też  kobietę, która patrzyła  i się śmiała z tego co ci mężczyźni robią Mario. Nie wytrzymałam zaczęłam krzyczeć !!
-Zostawcie go w spokoju! - krzyczałam 
- A co  mi zrobisz!?- powiedziała dziewczyna
- Zadzwonię po policję! - krzyknęłam
-Chłopacy zbieramy się! - krzyknęła. Pewnie się przestraszyła, że zadzwonię po policję. Ale teraz to nie było ważne. chciałam, aby chłopakowi nic się nie stało. Jak najszybciej do niego podbiegłam i kucnęłam przy nim. Nie wiem dlaczego, ale w moich oczach pojawiły się łzy.Był nieprzytomny. Zobaczyłam czy ma tętno. Na szczęście miał.Szybko wyciągnęłam   telefon z kieszeni i zadzwoniłam na pogotowie. Następnie zadzwoniłam do Niny. Po kilku sygnałach odebrała.
- Co jest?- zapytała. Czułam, że się uśmiecha. 
 -Wyjdźcie na dwór, proszę- powiedziałam przez łzy
-Ale co się stało??- czułam,że się przestraszyła w glosie
- Proszę, wyjdźcie- wypowiedziałam te słowa i się rozłączyłam. Po chwili zobaczyłam, że wszyscy wybiegają z domu. W tym tez momencie przyjechała karetka po Mario.
- Co się stało??- zapytał mnie Marco
- Tak naprawdę sama nie wiem co cię stało. Po prostu jak wyszłam zobaczyłam, Mario leży na ziemi a dwójka chłopaków go bije.A i była obok nich jakaś kobieta do której podbiegłam i powiedziałam, że mają go zostawić, albo zadzwonię po policję. Cyba ta dziewczyna mnie się przestraszyła bo krzyknęła do tych mężczyzn i już ich nie było. - powiedziałam na jednym wdechu. A z moich oczu znowu popłynęły łzy. Nawet nie wiem dlaczego?? Po prostu moje serce cierpiało jak jak widziałam go nieprzytomnego. 
-Klaudia!!- powiedział Piszczek 
-Cooo??- zapytałam zdezorientowana
-Jedziesz do szpitala?? Czy...- nie dokończył Lewusek bo my przerwałam
- Jasne!!- powiedziałam bez namysłu i wsiałam do samochodu. Podróż strasznie mi się dłużyła. A przez to, że były straszne korki. Myślałam, że nigdy nie dojedziemy. Po jakiś 45 minutach, które dla mnie dłużyły się nieskończoność, dojechaliśmy do szpitala. Weszliśmy a raczej wbiegliśmy do szpitala i nie wiedzieliśmy gdzie jest sala Mario.
-Przepraszam! Gdzie jest sala Mario Götze ??- zapytał Marco
-A kim państwo są??- zapytała pielęgniarka
- Przyjaciółmi - powiedziałam za chłopaków, bo wiedziałam, że zaraz nawrzeszczą na tą biedną pielęgniarkę. 
-Jeśli tak to pan  Götze jest w sali numer 11.- powiedziała pielęgniarka i odeszła.Po chwili odnaleźliśmy salę chłopaka. Weszliśmy wszyscy bez pukania. Tak naprawdę to na początku wszedł Marco a za nim Nina i chłopacy. Ja weszłam na samym końcu. Nawet nie wiem, ale jak tylko przekroczyłam próg do pokoju chłopaka, łzy pojawiły mi się w oczach. Nie chciałam, aby ktokolwiek to zobaczył więc szybko otarłam łzy dłonią. rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że nie ma już żadnego miejsca wolnego. No super!!
- O nasza księżniczka nie ma gdzie usiąść- powiedział teatralnie Lewusek
Wiesz jak chcesz to możesz usiąść mi na kolanach- powiedział uradowany Piszczek
- to ja wole postać- powiedziałam i wytknęłam w stronę Łukiego język. On nie pozostał dłużny i zrobił to samo w moją stronę. Już chciałam oprzeć się o ścianę, gdy odezwał się Mario
- Nie będziesz tak stała! Choć usiądziesz obok mnie!
- Nie trzeba! Postoję trochę
- Choć bo będę smutny!- powiedział chłopak i zrobił smutną minkę.
- Nie patrz się tak na mnie. - powiedziałam, bo wiedziałam, że jak nie przestanie to ulegnę.
- Ale jak??- powiedział i nadal patrzył na mnie tym wzrokiem 
-Tym- powiedziałam bo wiedziałam, że już jemu uległam
-To co?? - zapytał z nadzieją w głosie
- Wygrałeś!- powiedziałam i szlam w kierunku łóżka szpitalnego chłopaka. On w tym czasie zdążył zrobić dla mnie miejsce.
-Jak się czujesz??- zapytał Kubuś kiedy usiadłam na łóżku
- jak jesteście przy mnie to o wiele lepiej- powiedział i się uśmiechnął
-To dobrze- powiedział Reus
- a kiedy wychodzisz??- zapytałam 10-tkę klubową
-Doktor powiedział, że albo jutro, albo pojutrze- po wypowiedzeniu tych słów pokazał rządek śnieżnobiałych zębów. Mimowolnie moje kąciki ust się podniosły. jeszcze chwilkę porozmawialiśmy i postanowiliśmy, że już  pójdziemy. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Pożegnaliśmy się z Mario i wyszliśmy z jego sali. Następnie udaliśmy się do samochodu w drogę powrotną. Przez całą drogę myślałam o moim dotychczasowym życiu. ale zastanawiał mnie jeszcze jeden fakt. Kim była ta dziewczyna, Którą spotkałam przed domem. Z moich zamyśleń wyrwała mnie Nina.
- Klaudia!!
-Tak??
Jesteśmy już pod domem- powiedziała. Wysiedliśmy z samochodu i pożegnaliśmy z chłopakami. Następnie Nina otworzyła drzwi i weszliśmy do domu. 
- pomożesz zanieść walizki do pokoju??- zapytałam przyjaciółkę
-Jasne!!- powiedziała i chwyciła jedną walizkę. Ja natomiast wzięłam drugą i powędrowałyśmy po schodach do mojego nowego pokoju. 
- Jesteśmy- powiedziała i otworzyła drzwi. Moim oczom ukazał się przepiękny pokój Weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła .
-I co podoba się??- zapytała mnie przyjaciółka
-Jest cudowny!! Dziękuję!!- powiedziałam i przytuliłam siostrzyczkę
-Udusisz mnie!!
-Przepraszam!! Ale tak bardzo się cieszę!!- powiedziałam. Od stup po czubek głowy byłam szczęśliwa.
-A to nie koniec!- pokazała na dwoje drzwi.
-A co tam jest??- trochę byłam ciekawa co za tymi drzwiami jest
-Zobacz- powiedziała z tym swoim tajemniczym uśmiechem. Podeszłam do jednych z drzwi i je otworzyłam. Moim oczom ukazała się piękna łazienka. Weszłam do środka i rozejrzałam się.
-Jaka ona ładna!!- tylko tyle zdołałam powiedzieć
-Cieszę, że ci się podoba!!
-Dziękuję!!- i znowu przytuliłam przyjaciółkę
-Zaraz znowu mi podziękujesz!- powiedziała uśmiechnięta i po kazała na jeszcze jedne drzwi. Przez chwilkę zastanawiałam się co może być za tymi drzwiami. Do głowy nic mi nie przychodziło , powoli do nich podchodziłam. Kiedy byłam blisko, położyłam rękę na klamce i ją nacisnęłam. Teraz moim oczom ukazał się pokój pełen ubrań. Była to garderoba.
-Ile tu ubrań!!- powiedziałam w stronę Niny.
-Nie mogłam się powstrzymać!- powiedziała patrząc na mnie tymi stoimi oczkami.
-Dziękuję!!- powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę w geście podziękowania.
-Będziesz musiała podziękować też chłopakom bo mi pomogli. -obdarowała mnie swoim uśmiechem
-A dokładniej??- zapytałam i odwdzieńczyłam gest
-Mam wymienić??-zrobiła smutną minkę
-Muszę wiedzieć komu podziękować- powiedziała, a moje kąciki ust znowu się podniosły.
- To tak: Kuba, Łuki, Lewusek, Marco i Mario - powiedziała na jednym wdechu. Kiedy mówiła imię Marco uśmiechnęła się sama do siebie.
-Aha- powiedziałam i się zaczęłam śmiać
-O co ci chodzi??- zapytała zdezorientowana
-Bo jak mówiłaś imiona chłopaków to tak od niechcenia. ą jak powiedział imię Marco to od razu się uśmiechnęłaś!
-Nie prawda!- próbowała zaprzeczyć
- Ta jasne!- powiedział rozbawiona
-Idę się odświeżyć- powiedziała i już jej nie było w moim pokoju. Postanowiłam się rozpakować. Wzięłam walizki do garderoby i je zaczęłam rozpakowywać. Muszę przyznać, że trochę czasu to mi zajęło, a to z powodu tego, że nie wiedziałam gdzie co jest na półkach. Na sam koniec wzięłam kosmetyki i poszłam je zostawić w łazience. Wszystkie czynności zajęły mi 40 minut. Postanowiłam pójść się umyć. Wzięłam piżamę i udałam się z powrotem do łazienki.  Rozebrałam się i
weszłam pod prysznic. Czułam jak krople wody spływają po moim ciele.Namydliłam ciało, a następnie spłukałam. Wyszłam z prysznica i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam ciało i założyłam piżamę. Na sam koniec związałam włosy w niezbyt starannego koka i opuściłam pomieszczenie.Poczułam,że jestem głodna, więc udałam się na dół do kuchni. Kiedy weszłam zobaczyłam Ninę.
- A ty jeszcze nie spisz ??- zapytałam się bo było już po22.
-Nie mogłam zasnąć. A ty dlaczego nie spisz??- odbiła piłeczkę
-Głodna jestem- powiedziałam i spóściłam głowę
- To usiać a ja ci coś przygotuję. Na o masz ochotę??
- Na płatki- powiedziałam i się uśmiechnęłam.Po niecałych 5 minutach posiłek stał przede mną.- Dziękuję!
-Nie ma za co!- powiedziała i się uśmiechnęła. Posiłek zjadłam w milczeniu. Po zjedzeniu odstawiłam talęż do zmywarki.
- Maż przede mną jakoś tajemnicę??- zapytałam
-Nie!- odpowiedziała bez wahania. - A dlaczego pytasz??- dodała po chwili
- Bo ja mam! - powiedziałam smutno i spuściłam głowę
-Jaką?? Przecież wiesz, że możesz mi zaufać!- powiedziała zmartwiona.
Wiem o tym! I za to cie kocham!- powiedziałam nadal smutna
- A mogę wiedzieć jaką??
-Tak- powiedziałam pewnie
-Wiec??
-Chodzi o to, że mam...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Jak wam się podoba rozdział?? Bo mi się  nie podoba :(
jeśli to czytasz to proszę cię, abyś skomentował. To naprawdę dla mnie wiele znaczy!!