sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 3

Klaudia 
-Jasne!!!- powiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Otworzyłam je i za nimi stali mimo ukochani braciszkowie. Oczywiście przybrani. Byli to: Robercik, Łuki, Kubuś. Oprócz nich była moja księżniczka, córka Kubusia - Oliwia. Za drzwiami stało również dwóch mężczyzn. Zgaduje, że byli to piłkarze,przyjaciele moich braciszków. 
Jeden z nich był blondynem o ładnych zielonych oczach. Miał około metra osiemdziesięciu. Natomiast drugi był szatynem o pięknych brązowych oczach. Ma około metra siedemdziesięciu pięciu. trzeba tez przyznać, że jest bardzo ładny wręcz śliczny. Kiedy się uśmiecha, czuje, że jestem 1000 metrów nad ziemią. Czuje się jak w niebie. Ale oczym ja myślę!! Pewnie ma dziewczynę i jest w nią szczęśliwy. A przecież wogólę się nie znamy!!  
Z moich zamyśle wyrwał mnie znajomy głos. 
- Czesc coca!- powiedziała mała Oliwia
-Cześć księżniczki! - powiedziałam i przytuliłam moją księżniczkę.
-Cześć królewno! - powiedział blondyn do Nina,która wyszła właśnie z kuchni.
-Mój książę z bajki przyszedł - powiedziała i podeszła ku mojemu zaskoczeniu nie do blondyna tylko do ślicznego bruneta.
-Księżniczka!! - powiedział i ją przytulił. Trochę zazdroszczę Ninie, że przytula takiego faceta. Może się spotykają i o tym mi właśnie chciała powiedzieć?
-A to z kim ty Nina w końcu chodzisz bo ja już się pogubiłem??- zapytał Piszczek. A teraz to ja już zupełnie oszalałam.
- Z Marco! A co nie mogę przywitać się z przyjacielem mojego chłopaka! - powiedziała i podeszła do Marco ( jak dobrze usłyszałam imię) i namiętnie go pocałowała.
-Możesz!- powiedzieli chórem
-No to się cieszę - powiedziała Nina
-Coća chce cii kogos psestawic!- powiedziała pociecha Błaszczykowskiego  i pociągnęła mnie w stronę bruneta.
-A kogo chcesz mi księżniczki przedstawić?- spytałam
-To jeest  Mario Götzeee! Moj ksiase z baiki!- powiedziała moja księżniczka, kiedy stała obok mnie i Mario
-Hej! Klaudia Szczęsna- powiedziałam z uśmiechem
-Cześć- odpowiedział
-Mario dlaczego nie psytuliłes coćii na powitane?- zapytała dziewczynka
-Bo nie wiem czy twoja ciocia się zgodzi??
-Zgadzam się- powiedziałam bez namysłu i  się uśmiechnęłam.
-To jusz!- powiedziała dwulatka
-Już! - powiedziałam szatyn i mnie przytulił. Jak on pięknie pachnie.  Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie, ale to były tylko moje marzenia i trzeba było skończyć się przytulać. Jak postanowił am tak zrobiłam.
- A kto się z nami przy wita?- zapytali pozostali
-Trochę cierpliwości!- powiedziałam i dałam każdemu po buziaku w policzek.
-I to to rozumiemy!- powiedzieli jednocześnie i się uśmiechnęli.  
Przybysze się rozebrali z zimowych ubrań i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie  i wspominać dobre stare czasy. Prawdę mówiąc brakowało mi takich rozmów. Już się nie mogłam doczekać się  nowego życia w Dortmundzie. Wspólnego czasu spędzonego z tym gronie. Ale chyba najbardziej nie mogłam doczekać się trzech rzeczy. Po pierwsze odpałów chłopaków. Po drugie poznania lepiej Mario. A po trzecie możliwości zwrócenia do gry w piłkę nożną. Ale to jeszcze do końca nie wiem co mam zrobić w związku z ostatnią rzeczą. Na początku muszę porozmawiać z Niną, a potem z chłopakami. A i oczywiście z zarządem Borussii Dortmund czy będą w ogóle mnie chcieli. 
W pewnym momencie zauważyłam, że Götze  co jakiś czas zerka na mnie. Nie pozostawałam dłużna i oddawałam każde spojrzenie. Ale po jakim czasie zaczęło mnie to denerwować. Z moich zamyśle wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki Niny. 
-Klaudia! Ziemia do Klaudii- powtarzała a nawet krzyczała dziewczyna. 
- Co tam??
-Przyjdź do mnie do kuchni!!
 -Już idę siostrzyczko!- od krzyczałam i ruszyłam w kierunku kuchni.
- Co chciała?- zapytałam kiedy dodarłam do celu.
-Mogę cię o coś poprosić?- zapytała mnie i zrobiła maślane oczka
- Przecież wiesz, że jak tak robisz to nie mogę ci odmówić 
- Czyli się zgadzasz?
- A mam jakieś inne wyjście??
- Nie !
- To jak tak to się zgadzam - powiedziałam i obdarowałam ją uśmiechem- A co mam zrobić??- dodałam po chwili
- Poszłabyś do sklepu, bo zabrakło przekąsek i napojów procentowych- powiedziała słodko i nie można było jej odmówić.
- No jasne!- powiedziałam z uśmiechem.
- Dziękuje ci !!- powiedziała i mnie przytuliła
- Udusisz mnie! - powiedziałam ledwo co 
- Przesadzasz !- powiedziała kiedy mnie opuściła 
- To ja już idę!- powiedziałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Przed wyjściem ubrałam się w  zimowe rzeczy. Następnie wyszłam  z domu.  To co zobaczyłam wstrząsnęło mnie !!
Zobaczyłam....

niedziela, 19 stycznia 2014

Przepraszam

Wiem zawiodłam was. Nie dodałam rozdziału jak obiecałam :( Przepraszam :** Wiem, że pomyślicie, że nie dotrzymuję słowa i w ogóle jestem beznadziejną pisarką. Głupio mi strasznie :/ No ale oczywiście nie zrobiłam tego specjalnie. Miałam dodać do końca tygodnia rozdział, ale nie mam  czasu. Muszę jeszcze poprawidz kilka przedmiotów w szkole wiec cały czas siedzę przy książkach. Szczerze to mam jeszcze jeden problem... Brak weny. Kompletny, bezdenny i niekończący się. Siadam przed komputerem, czy białą kartką i nijak nie mogę nic napisać. Ale mam nadzieję że szybko mi przejdzie i już nie długo dodam rozdział. Postaram się dodać rozdział  w przyszłym tygodniu.
Jeszce raz bardzo was przepraszam!!

środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 2

Mario :* 
-Chodzi o to,że...- nie dokończył bo mu przeszkodziłem
- Mów!! - powiedziałem trochę zniecierpliwiony 
-Nie będziesz mi rozkazywał!!- powiedział dla zabawy
- On nie, ja tak !!- powiedział trochę rozbawiony Marco 
-No dobra! Chodzi o to, że Klaudia przyjedzie JUŻ DZISIAJ!!- powiedział i podkreślił ostatnie dwa słowa
-Jak tooo!!?? Przecież miała przyjechać za tydzień!!- powiedziałem i zacząłem panikować
-To co teraz zrobimy??- spytał Reus
- I co z tą impreza-niespodzianką -dodałem i jeszcze bardziej zacząłem panikować
- GÖTZE OPANUJ SIĘ!! -zaczął na mnie krzyczeć blondyn
- JAK!? - krzyknąłem na niego 
-Człowieku opanuj się, to coś wymyślimy!!- zaczął Piszczek krzyczeć na opętanego.
- Już, już!Mario opanuj się! Powtarzam ci opanuj się! - zacząłem na siebie krzyczeć 
-Już? - powiedział rozbawiony Reus tak samo jak Łuki.
- Już dobrze!- uspokoiłem się
-To co robimy?-zapytał blondyn
-Mamy się spotkać u Niny o 16.30, aby coś wymyślić- powiedział Łuki
-A to nie za późno??-  zdziwiłem się
-Nie! Mamy już plan, jak to wszystko przygotować. Więc jak przyjdziecie to się dowiecie  wszystkiego- powiedział 
Piszczek- To ja się zbieram! Pamiętajcie na 16.30 u Niny!
-Mój Marco pewnie będzie o dużo wcześniej niż my u ukochanej - uśmiechnąłem się w stronę Piszczka
- Haha... Bardzo śmieszne!!- powiedział obrażony Marco.Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Po chwili dodał.- Ja wiem dlaczego tak powiedziałeś!
-To teraz nasz, a sorry mój Reusik błyśnie inteligencją- powiedziałem powstrzymując śmiech.
-Bo ty nie masz dziewczyny i jesteś po prostu zazdrosny o mnie!- po tych słowach wytknął język w moją stronę. 
-No to zabłysnąłeś Reus! No może odrobinkę jestem zazdrosny o ciebie,ale nic więcej. Wolę być SINGLEM! -mówiąc podkreśliłem ostatnie słowo.
-Zobaczymy co powiesz jak poznasz Klaudie.- powiedzieli jednocześnie.
-Co wy wszyscy uczepiliście się, mnie i Klaudii?! Przecież nawet się nie znamy!-powiedziałem zły
-Pogadamy za kilka dni!- powiedział blondasek 
-Dobra,koniec tematu!- zarządziłem
-Spoczko- powiedział Łuki i wziął jedną kanapkę.
-Co ty robisz!?-powiedział oburzony Marco
-A co!Żałujesz mi jednej kanapki?
-No tak naprawdę to nie, bo to była kanapka dla Mario - uśmiechnął się 
-Że jak? To była moja kanapka? Teraz to  na pewno umrę z głodu!- powiedziałem smutnym głosem
-Nie martw się oddam ci jedną. Ty mój kocie- powiedział i oddał mi jedną kanapkę.
-Dziękuje ci misiu! Teraz na pewno nie umrę!-powiedziałem zadowolony
-To ja już idę! Pycha ta kanapka! Hej!- powiedział i już go nie było
-Hej!-odpowiedzieliśmy równocześnie.

I Łukasza już nie było. Zjedliśmy śniadanko i postanowiłem,że teraz to ja pozmywam naczynia. Marco w tym czasie poszedł i włączył FIFE! Kiedy pozmywałem dołączyłem do przyjaciela.
-Ja zamawiam BVB!!-krzyknąłem.
-Nie musisz krzyczeć kocie!
-Wiem,ale chciałem się tylko upewnić czy pamiętasz. -powiedziałem i pokazałem rządek białych zębów.
-To ja gram Barceloną!- poinformował mnie przyjaciel.

I zaczęła się gra. Pierwszy mecz wygrałem 4:1. Drugi mecz na moje nieszczęście nie szedł mi dobrze i przegrałem 3:2. Natomiast trzeci mecz zremisowaliśmy 2:2. Kiedy skończyliśmy grę postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Marco miął jakiś wybrać, a ja poszedłem do  kuchni po jakieś przekąski. Kiedy wróciłem zobaczyłem, że Reus wybrał już jakiś film. Postawiłem przekąski na stole i zająłem miejsce obok klubowej 11. Okazało się, że oglądaliśmy jakąś komedię. Nawet była ciekawa i śmieszna. Ale ja cały czas myślałem o Klaudii. Nie mogłem się doczekać, kiedy ją poznam. Czas dłużył się jak nigdy dokąd. W końcu film się skończył i spojrzałem na zegarek. Wskazywała 16.00. Postanowiliśmy się powoli zbierać. Założyliśmy kurtki,czapki,szalik,rękawiczki i buty. Byliśmy już gotowi do wyjścia, gdy nagle przypomniałem sobie o portfelu. Poszedłem szybko do salonu po zgubę. Kiedy ją znalazłem wróciłem  do przyjaciela. Następnie zamknąłem dom i odwróciłem się. I w tym momęcie dostałem śnieżką w brzuch.
-Huuuraa... Celny traw! Marco Reus ma już na swoim koncie 100 punktów.
-Huuuuraaa.... Doskonałe trafienie! Mario Götze! Ma już na swoim koncie 150 punktów i jest najlepszy!- nie pozostałem  Reus'owi dłużny.

I w ten sposób zaczęła się bitwa na śnieżki. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Ale co dobre szybko się kończy. I trzeba było skończyć zabawę. Kiedy się już otrzepaliśmy poszliśmy w drogę do ukochanej Marco. Dotarliśmy po jakiś 10 minutach. Jak zawsze weszliśmy bez pukania. Rozebraliśmy się z kurtek,szalików,czapek,rękawiczek, butów i poszliśmy do salonu. Jak się okazało  byliśmy ostatni. Marco oczywiście poszedł przywitać się z Niną, która była w kuchni.Ja usiadłem obok Łukasza i Lewuska. Zaczęliśmy jak zawsze śmiać się z niczego. Po niecałych 5 minutach dołączyli do nas zakochani. Jeszcze przez jakiś czas się pośmialiśmy. Ale potem trzeba było się wziąć za zorganizowanie imprezy-niespodzianki dla Klaudii.Po wielu minutowej kłótni wreszcie doszliśmy do porozumienia. Stanęliśmy na tym,że Nina pojedzie po przyjaciółkę na lotnisko. Następnie wrócą jak gdyby nic. Przyjdziemy i przywitamy się, posiedzimy trochę i porozmawiamy. Gdy nagle okaże się, że nie ma przekąsek i alkoholu. Wtedy Nina poprosi dziewczynę, aby poszła na zakupy. Pójdzie na zakupy z kimś (bo jeszcze nie wiedzieliśmy kto). A kiedy wróci zawiąże jej ktoś oczy przed wejściem do domu i wejdą do salonu, i odwiąże jej chustkę z oczu,i zobaczy nas. I zacznie się impreza. Zostało nam tylko poinformowanie wszystkich o planach. Marco wyciągnął telefon i napisał wiadomość, którą następnie wysłał do wszystkich. Nagle telefon Niny za wibrował. Wzięła do ręki telefon i zobaczyła wiadomość od Klaudii. Odczytała ją szybko i powiedziała, że dziewczyna już dolatuje. Wszyscy zebraliśmy się i wyszliśmy z domu. Poszliśmy do mnie bo uzgodniliśmy, że przyjdziemy o 19.00, a była 17.45. Kiedy byliśmy tuż przed moim domem, chłopakom zachciało się  zabawy. Zaczęliśmy się rzucać śnieżkami. Bawiliśmy się do momentu, kiedy opadliśmy z sił. Weszliśmy do domu cali zmarznięci. Rozebraliśmy się z kurtek,czapek,szalików,rękawiczek, butów i poszliśmy do kuchni.
-Chcecie gorącą czekoladę?-zapytałem
-I ty się jeszcze pytasz!- powiedział Łukasz.
-To wy siadajcie, a ja biedakowi pomogę- powiedział Reus
-Jaki ze mnie biedak?- zapytałem trochę zły
-Oj kocie! Przecież wiesz,że sobie żartujemy- powiedział Reusik z uśmiechem i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Ej! Ja chcę ceko-ceko!- powiedział Lewusek jak małe dziecko
-Małe dziecko chce czekoladkę- powiedział Kuba jak do dziecka.

Wziąłem się za tą czekoladę. Jak obiecał pomógł mi Marco. Po niecałych 3 minutach czekolada była gotowa. Postawiliśmy ciepłe napoje na stole i usiedliśmy przy nich.
-Proszę Lewusku! Twoje ceko-ceko!-uśmiechnąłem się kiedy stawiałem napój obok Roberta.
-Dzieeeenkuje wuieek-cały czas mówił jak małe dziecko.
- Która godzina?- zapytał Łukasz
-A co Łuki żona nie kupiła ci zegarka na twoje urodziny?-zaśmiał się Kuba
-No kupiła,ale się zepsuł- powiedział smutny- wiec, która godzina?
-18.25 więc mamy jeszcze 35minut do dziewiętnastej- zlitowałem się nad nim.
-Dzięki młody- powiedział uśmiechając
-Nie ma za co- odwzajemniłem gest

Wypiliśmy do końca gorący napój i poszedłem na górę. Aby wziąć prysznic i przebrać się w suche rzeczy. Wybrałem strój i udałem się do łazienki. Wziąłem odświeżający ,a za razem szybki prysznic. Wytarłem swoje ciało do sucha i obrałem się w rzeczy, które przygotowałem wcześniej.Na sam koniec ułożyłem włosy i chciałem już wychodzić z łazienki, kiedy nagle przypomniało mi się perfumach. Wykonałem  zapomnianą  czynność i wyszedłem z pomieszczenia. Następnie ruszyłem w kierunku salonu. Gdzie byli chłopacy i grali w FIFE!! Nie było mnie z 20 minut, a oni od razu grają beze mnie. Jeszcze Marco zabrał mi Borussie Dortmund :( . A ja zawsze ją grałem!!
-Dobra  panowie zbieramy się -poinformowałem przyjaciół
-Oooo....Widzę, że masz Mario się wystroił -powiedział złośliwie Piszczek
-J jak pachnie -wtrącił się Marco
-Przesadzacie!! Idziecie czy mam was zamknąć? -spytałem odrobinę zły
-Idziemy, idziemy!!- powiedzieli chórem

Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Po drodze nie obyło się bez rzucania śnieżkami. Po drodze wstąpiliśmy po córkę Kuby. Mała od razu wskoczyła mi na ręce i nie chciała zejść. Kiedy dotarliśmy do domu ukochanej Marco, zapukaliśmy i po chwili drzwi otworzyła mam przepiękna dziewczyna. Miała przepiękne ciemno herbaciane oczy, szatynka z rozjaśnionymi końcówkami. Miała około 172 centymetrów wzrostu. Biło od niej szczęście i radość. Jak się na nią patrzyło od razu człowiek się uśmiechał.
- Czesc coca!- powiedziała mała Oliwia
-Cześć księżniczki! - powiedziała i ja przytuliła
-Cześć królewno! - powiedział Marco do Nina,która wyszła właśnie z kuchni
-Mój książę z bajki przyszedł - powiedziała i podeszła nie do Marco, ale do mnie
-Księżniczka!! - powiedziałem i ja przytuliłem
-A to z kim ty Nina w końcu chodzisz bo ja już się pogubiłem??- zapytał Piszczek
- Z Marco! A co nie mogę przywitać się z przyjacielem mojego chłopaka! - powiedziała i podeszła do Reusa i go namiętnie pocałowała.
-Możesz!- powiedzieli chórem
-No to się cieszę - powiedziała Nina
-Coća chce cii kogos psestawic!- powiedziała pociecha Błaszczykowskiego  i pociągnęła ją w moją stronę.
-A kogo chcesz mi księżniczki przedstawić?- spytała
-To jeest  Mario Götzeee! Moj ksiase z baiki!- powiedziała moja księżniczka, kiedy stała obok mnie z Klaudią
-Hej! Klaudia Szczęsna- powiedziała dziewczyna
-Cześć- odpowiedziałem
-Mario dlaczego nie psytuliłes coćii na powitane?- zapytała dziewczynka
-Bo nie wiem czy twoja ciocia się zgodzi??
-Zgadzam się- powiedziała dziewczyna i się uśmiech
nęła. Miała taki przepiękny uśmiech.
-To jusz!- powiedziała dwuletka
-Już! - powiedziałem i przytuliłem dziewczynę. Jak ona pięknie pachniała. Chciałbym aby ta chwila trwała wiecznie, ale to były tylko moje marzenia i trzeba było skończyć się przytulać. Jak postanowiłem tak zrobiłem.
- A kto się z nami przy wita?- zapytali pozostali
trochę cierpliwości!- powiedziała dziewczyna i każdy mu z nich dała buziaka w policzek
-I to to rozumiemy!- powiedzieli jednocześnie i się uśmiechnęli. Rozebraliśmy się z zimowych żeby i poszliśmy do salonu,gdzie chwilkę porozmawialiśmy. A raczej rozmawiali bo ja się nie odzywałem. Od czasu do czasu zerkałem jedynie na dziewczynę. Zauważyłem, że jej to przeszkadza. Ale prawdę mówiąc to ona też na mnie patrzyła. Lecz mi to nie przeszkadzało, bo czułem, że mam u niej jakieś szanse. O czym ja myślę! Mario opanuj się! Przecież nie masz u niej żadnych szans! Pewnie ma już chłopaka i go kocha! Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Piszczka.
-Ej Mario!?
-Co?
-Weź idź z Klaudią na te zakupy-poprosił mnie Błaszczykowski
-Dlaczego ja mam iść?
-Bo wypadło na ciebie!powiedział Lewusek
-I po drodze poznasz lepiej Klaudie!- powiedział zadowolony Reusik
-Dobra! Ale pójdę tylko dlatego, że jest już ciemno i jakby któryś z was poszedł to by zaczął badać o mnie. A... i jeszcze dlatego, że bez mnie plan by nie wypalił!- powiedział udając nie zadowolonego,że muszę iść, ale w głębi duszy się cieszyłem, bo będę mógł poznać Klaudię
-Oczywiście! Tylko z tych powodów!- powiedzieli chórem i wybuchli śmiechem.
-Haha... Bardzo śmieszne! Idę od was!-powiedziałem i wyszedłem z salonu.

Udałem się w stronę przedpokoju. Założyłem: kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki i buty. Postanowiłem poczekać na dziewczynę na świeżym powietrzu. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Kiedy wyszedłem z domu zobaczyłem....

-----------------------------------------------------------------
Przepraszam, że nie dodałam wcześniej rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu.
Jeśli ktoś to czyta, proszę aby skomentował. To naprawdę motywuje!!